czary

* * *

Księżyc zjadł konfitury, noc prozrzucała
kapelusze, dokoła pełne bezhołowie,
tyle mam do roboty, nie mogę się nawet
doliczyć, ile siwych włosów mam na głowie.

Rozjaśniła się droga, rozlało się mleko,
co się zdążę ucieszyć, to już sprzątać trzeba.
Uśmiecham się fałszywie i pajęczym krokiem
biegnę po cienkiej nitce od ziemi do nieba.