czary

Wilkołak

Nie mam zamiaru zdradzać, czym są dla mnie noce,
kiedy porastam sierścią i biegnę przed siebie
witany szeptem przez wysokie trawy
i drapieżną ciszę sowich skrzydeł.

Obok mej żony
leży jeszcze mój dwunożny zarys,
ciepły kształt, budujący przykład
udanego udomowienia.

Ja w tym czasie, żądny rozboju,
nawołuję rozproszonych braci
wilczym głosem, co się wydobywa
prosto z odzyskanej wilczej duszy.

Żona pewnie przewraca się na bok,
może szuka mnie ręką we śnie,
chcąc zagarnąć jeszcze odrobinę.

A ja z braćmi posokę z aorty
chłepcę, czując na kłach jej słodycz
i pokrywam srebrne wilczyce
w ciemnej głuszy nieludzkich ostępów.

Baczę tylko, by rankiem się wśliznąć
w dołek obok żony, zanim wystygł,
po czym oprząść sobą jak kokonem
swój wstydliwy, życiodajny sekret.