Martwa natura ze starym małżeństwem

* * *

Wszystko jest w każdej chwili, tylko dotknać się nie da,
puszyste kłębki owiec rozrzucone w trawie,
dziewczynka, na podołku niosąca maślaki i szyszki,
między mchem a widłakiem odcisk sarniego kopytka
i w drzwiach do nieba drzewo, jak dziurka od klucza.
Można by długo płakać, gdyby się udało
poczuć łaskę powrotu pod palcami
i dziękując nieznanej, a przyjaznej sile
zawrzeć przymierze z ciałem obdartym za skóry.