Martwa natura ze starym małżeństwem
Ogród zimowy
Ta staruszka skręciła kiedyś nogę
wyskakując z tramwaju, roześmiana
biegła za swoim pudlem, piasek chrzęścił,
z placu zabaw dobiegał skrzyp huśtawki.
Nie zdążyła po drodze nazbierać rumianków,
przegapiła ostróżki, cynie, nawet astry,
spieszyła się do domu, niemowlę płakało,
mąż czekał na kolację, przypalał się bigos.
Teraz w śnieżnych powłokach, w mrożnej ciszy
widzi bezlistny stojak z jemiołą kroplówki,
martwe łodygi rurek, ścięte lodem twarze.
Ruch jej palców na kołdrze przypomina
głaskanie psiego futra. Nieobecny pudel
nie wytrzymał, jak zwykle pobiegł przodem.