wyjazdy, powroty

Niepamięć

Nie bardzo wiem, co się zdarzyło,
bo świadków nie odnaleziono,
po uczestnikach ślad nie został
i nawet listy odfrunęły, czy też nie było ich, nikt nie wie.

Za oknem znowu przebiegł dzień
(skąd się ich ciągle tyle bierze?)
i niskie słońce, znak jesieni,
chowa się w rozpalonych liściach.
Nikt się nie zgłosił, nie powiedział,
czy było, czy też może wcale.

Kiedy kot pożre ptaka, to zaboli
i już po śmierci. Bez rozpaczy,
bez opowieści. Jakby cisza zapisywała maczkiem strony
świata i czasu i pamięci.
My się biedzimy, by wygrzebać choć kość, choć guzik, fragment wazy,
wątłe poszlaki starych zbrodni.

Jaskółki skończą lot wróżebny
bez względu na to, jak to było,
czy też nie było. Epitafium
deszcz zmyje, by nie było śladów.
życie się musi toczyć dalej
prosto w pułapkę nieistnienia.