wyjazdy, powroty

Relikt

Na co się jeszcze przydasz
w przyszłości wirtualnej, kiedy pewnie drzewa
przez ciebie posadzone będą siwym truchłem,
dymem z ogniska, ramą bez obrazu,
kiedy pękną tablice, rozsypią się księgi,
niespokojny ocean pożre Kalifornię,
czemu ludzkość, zajęta robieniem zakupów
i tak nie będzie w stanie poświęcić uwagi.

W elektronicznej sieci
dusić się pewnie będziesz i trzepotać,
twoje serce, zaszczute sforą megabitów,
spróbuje uciec, obolałe, chore,
prosto do nieba, gdzie wnuki prozacu
syrenim głosem będą śpiewać kołysanki
i zapewniać, że świat jest wonderful.